Poland, Lithuania, Latvia
2021
03
Legendy zamków Czech Wschodnich
Zapraszamy do odkrywania legend i tajemnic zamków Czech Wschodnich, malowniczego regionu, leżącego tuż przy granicy z województwem dolnośląskim.

Stolicą regionu i Kraju Pardubickiego są Pardubice. Nad miastem wznosi się piękny zamek. Do roku 1560 był on siedzibą rodu Pernstejnów, którzy znacznie przyczynili się do rozkwitu Pardubic. Pernstejnowie przebudowali i umocnili budowlę wznosząc potężne obwarowania, wały i fosę. System fortyfikacji zachował się do dziś.

W 1931 roku zarządca zamku Adolf Jung odkrył w podziemiach tajemniczą skrzynię. Już od dawna intrygowało go zakratowane okienko wiodące do podziemi od południowo-wschodniej strony zamku. Pewnego dnia przepiłował kraty, przecisnął się przez okienko i stanął na tajemniczych, krętych schodach. Zszedł w dół i znalazł się w pomieszczeniu z żelaznymi drzwiami. W kolejnym pomieszczeniu stała duża, dębowa skrzynia. Była otwarta i pusta. Na jej wieku widniał napis „Egid Jahn, Bauverwalter 1854“. Egid Jahn, ojciec Idziego Vratislava Jahna, późniejszego dyrektora szkoły realnej, jako budowniczy, był ostatnią osobą, która przebywała w skarbcu Pernstejnów i on właśnie zamurował schody wiodące do niego. Aż do roku 1931 nikt nie miał pojęcia o istnieniu tego pomieszczenia.

Potężna skrzynia o rozmiarach trzy i pół metra na jeden metr, której wieko było tak ciężkie, że jeden człowiek z trudem mógł je unieść, przeleżała długie lata w małym pomieszczeniu. Wiodły do niego wąskie, kręte schody, korytarze i kilka par drzwi, dużo węższych od skrzyni. Jak więc skrzynię tam wniesiono? Istnieje kilka teorii. Być może została przyniesiona w częściach i na miejscu złożona. A może zburzono ścianę od strony muru i skrzynię włożono przez otwór, który potem zamurowano? Odpowiedzi raczej nie znajdziemy. Zabytkowa skrzynia pełniła funkcję skarbca Pernstejnów. Skrywała nie tylko złoto i inne kosztowności, ale także ważne dokumenty.  Mogła pomieścić setki kilogramów złota i srebra.

W podziemiach panowała odpowiednia temperatura i wilgotność, dzięki czemu skrzynia zachowała się do dziś właściwie w pierwotnym stanie. O bezpieczeństwo przechowywanych kosztowności dbały masywne okucia i pięć zamków. Z pewnością kluczy do wszystkich zamków nie posiadała jedna osoba. Pomieszczenie, w którym znajdował się skarbiec było trudnodostępne. Wejść do niego można było tylko przez kaplicę zamkową, następnie trzeba było pokonać kręte, wąskie schody, korytarze z niskimi sklepieniami i kilka par dębowych drzwi z masywnymi zamkami.

Badania dendrologiczne wykazały, że dąb do budowy skrzyni ścięto około roku 1481. Z tego wynika, że skrzynię polecił zbudował Vilém z Pernštejna w czasie, gdy zdecydował się zakupić pardubickie włości.
W roku 2018 konserwatorzy z Muzeum Czech Wschodnich, poprzez delikatne piaskowanie, usunęli ślady rdzy z metalowych okuć i zakonserwowali metal woskiem. Oczyszczone zostało także drewno.
Obecnie skrzynia jest jedynym późnogotyckim elementem wyposażenia zamku.  

Ulokowany na szczycie góry zamek Kunětická hora (7,5 km od Pardubic) dominuje nad okolicą Niziny Połabskiej. W roku 2021 zostało udostępnione dla turystów po remoncie zachodnie skrzydło  (tak zwany Pałac Jurkoviča). Z punktów widokowych przy zamku i w okolicy rozciągają się przepiękne widoki na region pardubicki, pobliski  Hradec Králové i odleglejsze szczyty Karkonoszy i Gór Orlickich.

Średniowieczna budowla strzeże okoliczną krainę już od końca XV wieku. Wzniesiona została przez jeden z najsłynniejszych rodów czeskich –  Pernstejnów. Z zamkiem wiąże się wiele legend. Jedna z nich opowiada o skarbie z dawnego klasztoru benedyktynów w Opatovicach, który ukryty został w podziemiach zamkowych. W czasie wojen husyckich, klasztor był często zagrożony rabunkiem, więc mnisi zdecydowali, aby przenieść kosztowności w bezpieczne miejsce. Przełożyli je do beczek po winie i zawieźli na pobliski zamek Kuněticką horę. Poprosili burgrabiego o przechowanie beczek z winem, aby nie zostało ono wypite przez rabusiów. Właściciel zamku uwierzył mnichom, ukrył beczki w podziemiach i obiecał strzec ich. Nie mógł się jednak oprzeć, aby skosztować dobrego wina klasztornego. Udał się więc z dzbankiem do podziemi i próbował odkręcać kurki w każdej beczce, ale nie kapnęła z nich ani kropla wina. Zdenerwowany burgrabia postanowił rozbić jedną z beczek. Uderzał w nią tak długo, aż rozpadła się, ale zamiast wina, z beczki wysypało się złoto.

Kiedy po pewnym czasie benedyktyni przybyli po swoje beczki, burgrabia niezwłocznie im je wydał. Mnisi dziwili się niezmiernie, że podczas transportu, z beczek dobiegał odgłos przelewania płynu. Domyślili się podstępu burgrabiego, ale nie mogli żądać zwrotu kosztowności, ponieważ poprosili go o przechowanie beczek z winem.

Burgrabia tymczasem cieszył się ze zdobytego skarbu, jak i z tego, że przechytrzył mądrych mnichów. Nie wiadomo jednak, gdzie ukrył kosztowności, być może do dziś znajdują się gdzieś w podziemiach zamku.

Ciekawa legenda wiąże się też z zamkiem Lichnice (około 34 km na południe od Pardubic).  Zamek powstał ok. 1250 r. na rozkaz Simila z Žitavy. Wznosi się nad Třemošnicami, na strategicznie położonym wzgórzu Světlík w Górach Żelaznych. W 1410 r. stał się zamkiem królewskim, ponieważ kupił go sam król Wacław IV. W 1610 r. Lichnice spłonęły, a po zakończeniu wojny trzydziestoletniej zostały na rozkaz Ferdynanda III Habsburga zburzone. W ten sposób zamek stał się źródłem taniego kamienia pod budowlę domów we wsi. Ruiny zamku i mała wystawa poświęcona jego historii i właścicielom to ostatnie pamiątki przypominające dawne znaczenie siedziby rodu Lichtenbergów. Z wieży widokowej na zamku rozciąga się piękny widok na okolicę.

Zgodnie z miejscową legendą, dawno temu na zamku panował bogaty rycerz. Nie był on jednak szczęśliwy. Pragnął mieć syna, któremu przekazałby swoje włości. Nie mógł się jednak doczekać potomka. W końcu jego małżonka powiła córkę, która otrzymała na imię Milada. Rycerz nie pogodził się jednak z tym, że nie będzie miał męskiego dziedzica i postanowił wychowywać córkę jak chłopca. Dziewczynka szybko nauczyła się strzelać z łuku i jeździć konno, umiała zręcznie obchodzić się z mieczem, a odwagi mógł jej pozazdrościć niejeden młodzieniec. Często wyjeżdżała z ojcem na polowania do okolicznych lasów i na obchód rodzinnych włości. Pewnego razu, gdy wracali z polowania, koń, na którym podróżował ojciec Milady,  spłoszył się, poślizgnął na skale i razem z jeźdźcem runął w przepaść do wąwozu. Wiadomość o śmierci właściciela zamku szybko rozniosła się po okolicy. Na zamek zaczęli przybywać kandydaci do ręki Milady, których kusiły bogate włości, jednak pogrążona w żałobie dziewczyna, odprawiała wszystkich zalotników. Dopiero po namowach burgrabiego i przyjaciela ojca zdecydowała, że pojmie za męża tego kandydata, który dorówna jej ojcu w kunszcie rycerskim. Postawiła warunek: „Pojmę za męża tego, któremu uda się trzykrotnie obrócić na koniu na skale pod zamkiem”. Wieść szybko rozniosła się po królestwie. Wielu dzielnych rycerzy próbowało spełnić warunek Milady, ale żadnemu się nie udało. Wielu z nich spadło ze skały i poniosło śmierć. Pewnego dnia przed bramą zamku pojawił się przystojny, młody rycerz. Miladzie zrobiło się go żal, ponieważ była pewna, że zginie spadając ze skały, tak jak poprzedni kandydaci. Rycerzowi udało się jednak wykonać zadanie. Szczęśliwa dziewczyna podeszła do niego, aby mu pogratulować zwycięstwa. On jednak nie zamierzał prosić jej o rękę. Powiedział, że przed upadkiem w przepaść ochroniły go diamenty, które przymocował do kopyt końskich i że przybył tu, aby pomścić zmarłych rycerzy. Wyciągnął łuk i strzelił Miladzie prosto w serce. Zanim straże zamkowe zorientowały się, co się wydarzyło, rycerz odjechał do lasu. Od tej pory, skałę pod zamkiem nazywa się Dziewczęcym Kamieniem i do dziś widoczne są na nim ślady kopyt końskich.

Zamek Svojanov (około 40 km na południe od Litomyšli) należy do najstarszych zamków królewskich na terenie kraju. Wznosi się wśród gęstych lasów w przepięknej dolinie rzeki Křetínky. Założony został w 1224 r. przez królewskiego burgrabiego Svéslava z Bořitova.

Svojanov, tak jak chyba każdy zamek królewski, kryje w swych podziemiach wielką skrzynię pełną kosztowności. Wielu ludzi próbowało odnaleźć ukryty skarb, ale przez długie lata nikomu się to nie udawało.  Dopiero w pierwszej połowie XIX wieku Baron Stillfried wynajął dwóch mężczyzn, którym polecił przekopać podziemia, aby odnaleźć skarb. Po kilku dniach pracy robotnicy natknęli się na żelazną skrzynię. Była jednak bardzo ciężka, nie mogli jej wyciągnąć z ziemi. Ponieważ zbliżała się pora obiadu, postanowili zostawić skrzynię i wrócić do niej po posiłku.  Ledwo jednak wyszli z podziemi, rozległ się straszny huk, aż zamek zatrząsnął się w posadach. Przerażeni robotnicy z powrotem zeszli do podziemi i zobaczyli, że skrzynia zapadła się do głębokiej dziury. Nie byli w staniej już jej wydobyć. Po tym wydarzeniu, Baron Stillfried  zrezygnował z prób odzyskania skarbu. Być może do dziś leży zakopany gdzieś głęboko w podziemiach zamkowych.